Czas ruszać, a tu nie ma dwóch osób, wiadomości od nich brak, tel. nie odbierają, a w Rybienku czeka kolejna osoba z naszej grupy. Jeszcze Szymek prosi o pozwolenie na szybki bieg do sklepu gdyż nie zdążył zjeść i jest głodny.
- Biegnij bo i tak nie wiem co robić.
Po pewnej chwili widać spóźnialskich i biegnącego Szymka, czyli pomału klaruje się wyjazd.
- Szymek, kupiłeś coś do jedzenia.
- Nie… już przy kasie okazało się, że pieniędzy nie wziąłem.
Fajnie…, ale nie ma, co musimy jechać gdyż czas najwyższy. Jeszcze przystanek w Rybienku i już jesteśmy w komplecie, nawet z szansą, iż zdążymy na spektakl.
Rozmowy jak zwykle na takich wyjazdach, domysły, a co? A gdzie? A jak? Już jesteśmy w Warszawie, już w sumie niedaleko, jesteśmy na skrzyżowaniu, stoimy na czerwonym świetle, czas ruszać, a w samochodzie gasną wszystkie kontrolki i samochód mimo wysiłków Artura ani drgnie. Czekamy na bezpieczny moment i męską częścią grupy robimy szybki desant i pchamy auto na bok. W tym pechu, szczęście, że stajemy idealnie pod sklepem spożywczym. Samochodu pomimo różnych wysiłków uruchomić się nie daje.
- Szymon! Trzymaj kasę i śmigaj do sklepu żebyś nie był głodny.
Szymek z Wiktorią idą do sklepu, a my z Arturem i Asią myślimy, co dalej. Ruszamy pieszo lub szukamy komunikacji miejskiej, ale okazuje się, że w sumie zostało nam 2 km i 25 min czasu. Więc podejmujemy decyzję o szybkim marszu. Wchodzę do sklepu po Wiktorię i Szymka, którzy już są właśnie przy kasie, wychodzimy na zewnątrz, a tu…. Zdębiałem, a młodzi chyba razem ze mną….
Artur siedzi w samochodzie, Asia w dziwnej pozie z rękoma splecionymi przed sobą, kiwa głową i czyni jakieś pokłony, a wszystkiemu w jakiś dziwny sposób przygląda się Adrian.
Zdziwiony pytam się.
-Ty, Adrian a tak w ogóle to o Cu tu chodzi?
Adrian drapiąc się za uchem.
- Pan Artur podejmuje jeszcze jedną próbę odpalenia, a pani Asia ma robić jakiś indiański taniec.
- Aha… nic nie rozumiem, ale ciekawie to wygląda…
Na wszelki wypadek troszkę dalej się odsuwamy by nikt nie wziął nas za znajomych tych z samochodu.
Ale… co się dzieje? Auto za pierwszym razem zaskoczyło.
- Szybko, wskakujcie i jedziemy! - woła Artur.
A ja muszę przyznać, że od tej strony, to Joanny nie znałem…
Do celu dojechaliśmy szczęśliwe i już bez przygód, zajęliśmy miejsca na sali i po odczekaniu 10 minut rozpoczął się spektakl. Opowiadał on o historii piosenkarza Elwina, który wszedł w układ z diabłem, dzięki, któremu miał zyskać sławę i zmienić swoje życie. Każda scena spektaklu była podbudowana piosenką zespołu Queen, odnoszącą się do danej sytuacji w musicalu. Byliśmy pod wrażeniem sprawności fizycznej artystów, choreografii oraz scenografii. Wykonawcy mieli znakomity kontakt z publicznością, która odwdzięczała się brawami. Musical zrobił na nas ogromne wrażenie i mamy nadzieję na powtórzenie takiego wyjazdu.
Andrzej Grajczyk
Grupa pedagogiki niekonwencjonalnej działa w ramach projektu dofinansowanego przez gminę Wyszków i realizowanego od roku 2015 przez Fundację Nad Bugiem.